Minęła kolejna, nieprzespana z zachwytu nocka. To właśnie dzisiaj miała odbyć się impreza Susan.
* Perspektywa Susan
Jezu, to jest środek nocy. 10 godzina? Jak ja nie lubię tak wcześnie wstawać. Ale nic, do roboty!
Poszłam obudzić Emily.
- Wstawaj, ty niedospany ludziu!!No wstawaj!
Ona się nawet nie ruszyła. Wkurzyłam się i skocznie pobiegłam do kuchni. Od samych drzwi śledziłam kuchenną szafkę. Doszłam do niej, namiętnie złapałam uchwyt i delikatnie pociągnęłam go do siebie. Wyjęłam kubek i nalałam do niego ciecz, którą w uczeni nazywają "wodą". Z zachwytem pohasałam do Emily jak koń i ciurkiem zaczęłam polewać jej nogi wodą, potem jechałam coraz wyżej, jechałam coraz wyżej.
Ona zaczęła krzyczeć, ale gdy mnie zobaczyła to jej krzyk przerodził się w śmiech. Ja też nie mogłam ze śmiechu.
- Wstawaj, musimy przygotować coś do jedzenia na wieczór!!
-No ołkej, ale będę musiała polecieć za chwilę zanieść coś do Alex.
- To teraz się myjemy i do roboty.
Umyłyśmy się i ubrałyśmy. Ja założyłam T-shirt z napisem "Never say never". Do tego czerwone rybaczki. Poszłyśmy do kuchni, Emily włączyła muzykę (oczywiście 1D) i wyjęłam z lodówki warzywa do sałatki. Pokroiła je i po 15 minutach sałatka była gotowa. Emily wyszła, a ja w tym czasie zaczęłam robić sałatkę owocową, którą uwielbiam.
* Perspektywa Emily
(rozmowa z Alex przez telefon)
-Hej! Ja właśnie idę do krawcowej odebrać bejsbolówke i bluze. Powiedziałam Susan, że idę do ciebie. Więc jakby co to jestem u ciebie. Chyba, że idziesz ze mną ?
-Cześć! Dobra to przyjdź po mnie, a ja się w tym czasie ubiorę i potem pójdziemy!
-Dobra, to ja, idę do ciebie! To do za chwile.
-To ja czekam, pa.
Po 5 minutach doszłam do jej domu. Zadzwoniłam do niej, że już jestem. Ona wyszła i poszłyśmy do krawcowej. Po drodze zadzwoniła do mnie Susan, że jak będę wracać od Alex to mam wejść po składniki na pizzę, jakieś chipsy, alkohol i słodycze.
-Dobra, to prezent załatwiony, teraz muszę wejść do sklepu.
- Tu za rogiem jest jakiś nowy.
Kupiłam to co mi kazała Susan i dałam Alex prezent i bejsbolówkę, aby zapakowała niespodzinkę i przyniosła to i to na imprezę.
-Hej! Już jestem!
-Okej, co ty jej tak długo zanosiłaś?
-Yyyyyyyyyyyy...., a nieważne.. Powiem ci później (mam nadzieje, że o tym zapomni)
-Dobra mniejsza z tym. Teraz bierzemy się za pizze! To ty robisz ciasto, ja nie umiem.
- No no, ty nie umiesz !! Jasne.
-A pamiętasz co ostatnio zrobiłam? Nawet nie urosło . Trzeba było je rozciągać na blaszce, a potem urosło to nawet nie miało 0,5 cm.
-Dobra to ty mi to wszystko przygotuj, a ja się przebiorę i wezmę za to - powiedziała Emily
Po 1 godzinie pizza była gotowa, tylko musiałyśmy czekać na gości, żeby ją wstawić do piecyka.
-Dzięki za pomoc- powiedziała Susan.
-Spoko, a muzyka uszykowana? Stół przygotowany, kieliszki.. ?
-Ja pierdziele! Nie jest gotowe jednak. No to zasówamy.
Przestawiłyśmy meble pod ścianę, radio zniosłyśmy. Kieliszki ustawiłam. Szampan i wódka do lodówki. Chipsy były już w miskach.
-Dobra to teraz chwila odpoczynku przy dobrej muzyce i potem trzeba się szykować. - powiedziała Susan
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzieło szkolne. Tak, tak wiem, ten rozdział nie jest zbyt fajny. Ja sama nie jest zadowolona. Ale komentować możecie :P I czekam na to. Pisała Zuza. Najwięcej weny miałam w momencie "Wkurzyłam się i skocznie..."haha. Jak ktoś nie wie to ten fragment opisałam tak do śmiechu. Alex zaraz ląduje w bohaterach. !! Zapoznajcie się z nią.