Dziewczyna wstała i poleciała do góry. Przewaliła dom do góry nogami, poprzewalała wszystko, hałas jak nigdy, ale po chwili zbiegła na dół. Stanęła nade mną i zaczęła płakać jak nigdy. Ja popatrzyłam na nią, a ona dała mi do ręki ślicznie zapakowane coś. I powiedziała do mnie:
" To za to, że jesteś ze mną, że zawsze pomagasz mi, że mogę tobie zaufać, że nigdy mnie nie opuszczasz, że potrafisz zrobić coś, że zawsze jestem szczęśliwa, za to że są to moje najpiękniejsze chwile, jakie kiedykolwiek mogłam przeżyć, są to najwspanialsze lata, które są i zostaną w moim sercu już na zawsze i to wszystko przez Ciebie. To co zaraz zobaczysz jest cosiem, co sądzę spodoba się tobie, i dzięki temu nie zapomnisz o mnie i chcę Ci powiedzieć, że proszę z całego serca nie zostawiaj mnie nigdy. Dzięki Tobie wiem kim jest prawdziwy przyjaciel. Dzięki Ci, że jesteś :*"
Ja w połowie, popłakałam się jak zawsze. Emily nie była gorsza, płakała razem ze mną. Przytuliłam ją i zostałyśmy w objęciach jakieś 5 minut.Potem cała uryczana, i trzęsąca się dałam jej buziaka. Wzięłam prezent do ręki i zaczęłam drzeć na kawałki papier. Było tego tyle, że nie mogłam wytrzymać. Zastanawiałam się głupio, ile ona to pakowała hahaha. Nagle w moich rękach zobaczyłam najpiękniejszą rzecz, jaką do tej pory widziałam. Była to zielona bluza z wielkim napisem " I ♥ Liam Payne". W moich oczach znowu pojawiły się łzy. Założyłam ją od razu i znowu przytuliłam Emily. Nigdy nie czułam się tak jak wtedy. Nie umiałabym tego nawet opisać. Usiadłam na kanapie z moją "siostrą" i zaczęłyśmy gadać o różnych rzeczach. Bluze oczywiście trzymałam, jakby nie wiem co to było xD. Wiem, że było lato, ale to i tak mi w niczym nie przeszkadzało.
Gadałyśmy tak do dobrej 2 w nocy. W końcu postanowiłyśmy iść spać, bo wiedziałyśmy, ze następnego dnia przygotowania na koncert czas zacząć.
Kolejny dzień godzina 10.50.
* Perspektywa Emily
Otworzyłam oczy i złapałam za budzik. Popatrzyłam na godzinę i dziwnie z niedowierzaniem zobaczyłam tak wczesną, godzinę 10.50. Było to naprawdę dziwne.
Postanowiłam iść się umyć i na śniadanie, żeby potem nie tarasować czasu Susan.
Wyszorowałam ząbki w lewo, w prawo. I tak dalej.... ( sądzę, że szczegółów pisać nie muszę xD). Ubrałam się i poleciałam na dół. Weszłam do kuchni, a przy stole siedziała siedziała, upłakana ze szczęścia Susan. Piła kawe, a ręce trzęsły się jej niesamowicie.
- Co się stało kochanie?- zapytałam.
- Bo...Weszłam rano z ciekawości na tt i zobaczyłam, że.... - Susan nie umiała wydobyć z siebie więcej słów - wczoraj napisał mi życzenia urodzinowe Loui.
- To świetnie!! - ucieszyłam się.
- Dziękuje Ci, że robisz tyle dla mnie!! - jak zwykle przyleciała mnie przytulić.
- Nie masz mi za co dziękować, naprawdę.
- Dobra, co chcesz do jedzenia? - zapytała Susan
- Nie wiem, mam ochotę na yyyyyyyyy nie wiem sama, chyba zjem jogurt i jak możesz wstaw wodę na kawę.
Usiadłyśmy na krześle i zaczęłyśmy się w tym samym momencie śmiać. Na pewno nie wiedziałyśmy o co chodzi, ale my mamy ju porąbane w głowi, więc...i niech tak zostanie.
Po śniadaniu przebrałyśmy się i poleciałyśmy opanować świat... znaczy sklepy.
Weszłyśmy do pierwszego lepszego sklepu i zobaczyłam śliczne, czerwone conversy. Przymierzyłam je, ale wiedziałam, że będą zbyt drogie, żebym mogła je sobie kupić. Ponapalałam się jeszcze na nie i wyszłyśmy ze sklepu. Poszłyśmy do kilku innych. Emily kupiła sobie pomarańczowego, oczojebnego T-shirta z krótkim rękawkiem. Wzięła do tego brązowe shorty. Wyglądała w tym świetnie. Poszła do kasy, a przy niej zobaczyła śliczny, długi łańcuszek z marchewką. Spodobał jaj się tak, że od razu zabrała i położyła koło ciuchów na kasie. Babka skasowała rzeczy i zapakowała. Była strasznie podniecona, że już jej się to udało załatwić.
Poszłyśmy dalej i szukałyśmy czegoś dla mnie. Zobaczyłam w pewnym momencie śliczne spodenki jeansowe. Spojrzałam na cenę i wcale źle nie się mogłam się opanować, więc ją też wzięłam.
- Susan, wiesz, że do tej bluzeczki świetnie by wyglądały te conversy, które przymierzałaś ? - powiedziała Emily.
- No wiem, ale nie będę wydawać na buty tyle kasy!
- A patrzyłaś ile kosztowały?
- Nie, ale zakładam się,e to nie było mało.
- A wiesz, ze była przecena ?
- Nieee!!! hahaha
Emily wzięła mnie po rękę i poleciałyśmy do pierwszego sklepu. Popatrzyłam na ceną i zobaczyłam, ze były o połowę tańsze. Emily miała cały czas uśmiech na twarzy. Cieszyła się razem ze mną.
Wzięłam je i poleciałam przy pomocy skrzydeł do przystojnego kasjera. Zapłaciłam i wyszłam. Bardzo się cieszyłam.
- Która godzina? - zapytałam
- Jest już 14.15 - odpowiedziała mi Emily
- Może pójdziemy coś zjeść? Jestem już głodna.
-Dobra ja chce, nie wiem sama, coś dobrego.
Poszłyśmy w stronę restauracji, a po drodze Emily zobaczyła śliczne, pomarańczowo-białe buciorki. Poszła je przymierzyć. Załamała się bo nie były jej dobre i brzydko leżały. Ale wychodząc ze sklepy jej uwagę przykuły czarne, śliczne butki. Też na obcasie. Nie mogła się im oprzeć więc przymierzyła je. Całe szczęście były jej dobre. Wyciągnęła portfel i poszła zapłacić.
- Dobra, to teraz możemy iść spokojnie coś zjeść.
- No nareszcie haha, jestem strasznie głodna.
Poszły do knajpki, zjadły coś tam, a podczas obiadu gadały i wymyślały co zrobić, żeby przykuć uwagę chłopców. Wymyśliły, ze zrobią jakiś duży, zboczony plakat. Kupiły brystol, pisaki, wywołały jakieś zdjęcie gołej laski i poszły do domu. Wróciły około 20. I jak zwykle komputer i jechane. Na tt znowu jakaś akcje więc miły zajęcie. Tak właśnie skończyły wieczór i poszły spać.
------------------------------------------------------------------------------
Nadrabiam.. (Zuzia) haha, nie pisałam, bo nie miałam kiedy, soryyy wybaczcie mi :* Nie wiem, czy życzenia się podobają, ale Bernadka jak czytała to prawie ryczała..
DZIĘKUJEMY, ŻE CZYTACIE, GŁOSUJECIE, KOMENTUJECIE NA SERIO DZIĘKI :* Pod ostatnim roździałem zadziwiła mnie ilość komentarzy, ale dzięki że się tak udzielacie.
Kochamy Was :*