środa, 16 maja 2012

ROZDZIAŁ 6

      (aż nagle...) Emily zleciała z kanapy i wylądowała na ziemi. Ja zaczęłam się z niej śmiać, ale nie był to zwykły śmiech, tylko taki, jakim zawsze okazywałyśmy sobie naszą przyjaźń. Czyli nigdy nie mogłyśmy się opanować.
 Dziewczyna wstała i poleciała do góry. Przewaliła dom do góry nogami, poprzewalała wszystko, hałas jak nigdy, ale po chwili zbiegła na dół. Stanęła nade mną i zaczęła płakać jak nigdy. Ja popatrzyłam na nią, a ona dała mi do ręki ślicznie zapakowane coś. I powiedziała do mnie:
                     " To za to, że jesteś ze mną, że zawsze pomagasz mi, że mogę tobie zaufać, że nigdy mnie nie opuszczasz, że potrafisz zrobić coś, że zawsze jestem szczęśliwa, za to że są to moje najpiękniejsze chwile, jakie kiedykolwiek mogłam przeżyć, są to najwspanialsze lata, które są i zostaną w moim sercu już na zawsze i to wszystko przez Ciebie. To co zaraz zobaczysz jest cosiem, co sądzę spodoba się tobie, i dzięki temu nie zapomnisz o mnie i chcę Ci powiedzieć, że proszę z całego serca nie zostawiaj mnie nigdy. Dzięki Tobie wiem  kim jest prawdziwy przyjaciel. Dzięki Ci, że jesteś :*"
     Ja w połowie, popłakałam się jak zawsze. Emily nie była gorsza, płakała razem ze mną. Przytuliłam ją i zostałyśmy w objęciach jakieś 5 minut.Potem cała uryczana, i trzęsąca się dałam jej buziaka. Wzięłam prezent do ręki i zaczęłam drzeć na kawałki papier. Było tego tyle, że nie mogłam wytrzymać. Zastanawiałam się głupio, ile ona to pakowała hahaha. Nagle w moich rękach zobaczyłam najpiękniejszą rzecz, jaką do tej pory widziałam. Była to zielona bluza z wielkim napisem " I ♥ Liam Payne". W moich oczach znowu pojawiły się łzy. Założyłam ją od razu i znowu przytuliłam Emily. Nigdy nie czułam się tak jak wtedy. Nie umiałabym tego nawet opisać. Usiadłam na kanapie z moją "siostrą" i zaczęłyśmy gadać o różnych rzeczach. Bluze oczywiście trzymałam, jakby nie wiem co to było xD. Wiem, że było lato, ale to  i tak mi w niczym nie przeszkadzało. 
     Gadałyśmy tak do dobrej 2 w nocy. W końcu postanowiłyśmy iść spać, bo wiedziałyśmy, ze następnego dnia przygotowania na koncert czas zacząć.
     
     Kolejny dzień godzina 10.50.
     * Perspektywa Emily
     Otworzyłam oczy i złapałam za budzik. Popatrzyłam na godzinę i dziwnie z niedowierzaniem zobaczyłam tak wczesną, godzinę 10.50. Było to naprawdę dziwne. 
     Postanowiłam iść się umyć i na śniadanie, żeby potem nie tarasować czasu Susan.
    Wyszorowałam ząbki w lewo, w prawo. I tak dalej.... ( sądzę, że szczegółów pisać nie muszę xD). Ubrałam się i poleciałam na dół. Weszłam do kuchni, a przy stole siedziała siedziała, upłakana ze szczęścia Susan. Piła kawe, a ręce trzęsły się jej niesamowicie.
 - Co się stało kochanie?- zapytałam.
 -  Bo...Weszłam rano z ciekawości  na tt i zobaczyłam, że.... -  Susan nie umiała wydobyć z siebie więcej słów - wczoraj napisał mi życzenia  urodzinowe Loui.
 - To świetnie!! - ucieszyłam się.
 - Dziękuje Ci, że robisz tyle dla mnie!! - jak zwykle przyleciała mnie przytulić.
 - Nie masz mi za co dziękować, naprawdę. 
 - Dobra, co chcesz do jedzenia? - zapytała Susan 
 - Nie wiem, mam ochotę na yyyyyyyyy nie wiem sama, chyba zjem jogurt i jak możesz wstaw wodę na kawę.
    Usiadłyśmy na krześle i zaczęłyśmy się w tym samym momencie śmiać. Na pewno nie wiedziałyśmy o co chodzi, ale my mamy ju porąbane w głowi, więc...i niech tak zostanie.
    Po śniadaniu przebrałyśmy się i poleciałyśmy opanować świat... znaczy sklepy.
   Weszłyśmy do pierwszego lepszego sklepu i zobaczyłam śliczne, czerwone conversy. Przymierzyłam je, ale wiedziałam, że będą zbyt drogie, żebym mogła je sobie kupić. Ponapalałam się jeszcze na nie i wyszłyśmy ze sklepu. Poszłyśmy do kilku innych. Emily kupiła sobie pomarańczowego, oczojebnego T-shirta z krótkim rękawkiem. Wzięła do tego brązowe shorty. Wyglądała w tym świetnie. Poszła do kasy, a przy niej zobaczyła śliczny, długi łańcuszek z marchewką. Spodobał jaj się tak, że od razu zabrała i położyła koło ciuchów na kasie. Babka skasowała rzeczy i zapakowała. Była strasznie podniecona, że już jej się to udało załatwić.  
   Poszłyśmy dalej i szukałyśmy czegoś dla mnie. Zobaczyłam w pewnym momencie śliczne spodenki jeansowe. Spojrzałam na cenę i wcale źle nie się mogłam się opanować, więc ją też wzięłam. 
- Susan, wiesz, że do tej bluzeczki świetnie by wyglądały te conversy, które przymierzałaś ? - powiedziała Emily.
- No wiem, ale nie będę wydawać na buty tyle kasy!
- A patrzyłaś ile kosztowały?
- Nie, ale zakładam się,e to nie było mało.
- A wiesz, ze była przecena ?
- Nieee!!! hahaha
   Emily wzięła mnie po rękę i poleciałyśmy do pierwszego sklepu. Popatrzyłam na ceną i zobaczyłam, ze były o połowę tańsze. Emily miała cały czas uśmiech na twarzy. Cieszyła się razem ze mną.
 Wzięłam je i poleciałam przy pomocy skrzydeł do przystojnego kasjera. Zapłaciłam i wyszłam. Bardzo się cieszyłam.
- Która godzina? - zapytałam 
- Jest już 14.15 - odpowiedziała mi Emily
- Może pójdziemy coś zjeść? Jestem już głodna.
-Dobra ja chce, nie wiem sama, coś dobrego. 
Poszłyśmy w stronę restauracji, a po drodze Emily zobaczyła śliczne, pomarańczowo-białe buciorki. Poszła je przymierzyć. Załamała się bo nie były jej dobre i brzydko leżały. Ale wychodząc ze sklepy jej uwagę przykuły czarne, śliczne butki. Też na obcasie. Nie mogła się im oprzeć więc przymierzyła je. Całe szczęście były jej dobre. Wyciągnęła portfel i poszła zapłacić. 
- Dobra, to teraz możemy iść spokojnie coś zjeść. 
- No nareszcie haha, jestem strasznie głodna.
  Poszły do knajpki, zjadły coś tam, a podczas obiadu gadały i wymyślały co zrobić, żeby przykuć uwagę chłopców. Wymyśliły, ze zrobią jakiś duży, zboczony plakat. Kupiły brystol, pisaki, wywołały jakieś zdjęcie gołej laski i poszły do domu. Wróciły około  20. I jak zwykle komputer i jechane. Na tt znowu  jakaś akcje więc miły zajęcie. Tak właśnie skończyły wieczór i poszły spać.


------------------------------------------------------------------------------
Nadrabiam.. (Zuzia) haha, nie pisałam, bo nie miałam kiedy, soryyy wybaczcie mi :* Nie wiem, czy życzenia się podobają, ale Bernadka jak czytała to prawie ryczała.. 
  DZIĘKUJEMY, ŻE CZYTACIE, GŁOSUJECIE, KOMENTUJECIE NA SERIO DZIĘKI :* Pod ostatnim roździałem zadziwiła mnie ilość komentarzy, ale dzięki że się tak udzielacie. 

 Kochamy Was :*


sobota, 5 maja 2012

ROZDZIAŁ 5

        O godzinie 14:15 wszyscy imprezowicze, w ciężkim stanie rozeszli się do swoich domów. Emily i Susan w tym czasie próbowały ogarnąć dom.
        * Perspektywa Susan
- Gdzie jest ten cholerny pilot ? - spytała mnie leżąca na sofie przyjaciółka.
- Chyba nie masz zamiar leżeć teraz na kanapie, kiedy czeka nas tyle roboty ?! - wygarnęłam zdziwiona.
- Wiesz ? Tak sobie teraz myślę ... Może wynajmiemy agencje sprzątającą ? Przecież my będziemy sprzątać ten bajzer wieki !
- Dobry pomysł ! Najlepiej było by, gdyby przysłali nam jakiegoś seksownego sprzątacza. - zaproponowałam uśmiechnięta.
Emily drgnęła brwiami ( podobnie jak Liam ) co oznaczało, że się zgadza. Skierowałam się w stronę szafki, skąd wyjęłam gazetę. Otworzyłam i szukałam w niej jakiegoś numeru do agencji sprzątającej. Niczego niestety nie znalazłam. Wyjęłam kolejną. Wzięłam ją do ręki. Wyleciały mi z niej wizytówki. Pierwsza była ogłoszeniem nowej restauracji w naszej okolicy. Druga to był strzał w dziesiątkę ! Była to wizytówka agencji sprzątającej w Londynie. Emily podała mi telefon. Wolno podyktowała numer i zadzwoniłam.
- Witam. Dodzwoniła się pani do agencji sprzątającej " Purity and You ! ". Słucham ?
-  Dzień dobry. Chciałabym skorzystać z pańskiej oferty. Czy mógłby przyjechać jakiś sprzątacz ?
- Tak, oczywiście. Gdzie pani mieszka ?
Podałam dziewczynie nasz adres i numer telefonu.
- Dobrze. Ekipa przyjedzie za około godzinę. Do widzenia.
-  Pa.
Dziewczyna o sympatycznym głosie rozłączyła się.
- No to sprawa załatwiona ! Ja idę do łazienki się trochę ogarnąć. - powiedziała Emily.
- Spoko. Przejdę się do sklepu, bo sok pomidorowy mi się skończył. Nie zamykam domu ! - odparłam dziewczynie, która powoli szła w stronę łazienki.
Założyłam zielone trampki i wyszłam. poszłam w stronę sklepu mijając licznych pieszych i rowerzystów. Przeszłam przez obrotowe drzwi. Udałam się do przedziału z sokami. Wzięłam dwa litrowe napoje i poszłam do kasy. Kasjerka skasowała butelki, zapłaciłam i powoli szłam do domu. Po piętnastu minutach wchodziłam już do mieszkania. Zdjęłam buty i przysiadłam się do siedzącej w salonie Emily.
- Jeszcze nie przyjechał ? - spytałam.
- Nie no. Jeszcze nie. Przecież dopiero pół godziny minęło.
- Fakt. Włączę muzykę, bo tak jakoś cicho tu.
Wzięłam do ręki pilota i włączyłam One Direction " Moments".
- Nie ! Proszę ! Tylko nie to ! Zaraz będę płakać !
Ta piosenka, chyba u wszystkich prawdziwych Directioners wywołuje łzy. Przełączyłam na następną piosenkę, którą była " Torn" w wykonaniu chłopaków, jeszcze za czasów " X Factor'a " .
 - Muszę Ci coś powiedzieć... - powiedziała nie pewnie " siostra ".
- Co ?! Co się stało ?! - wykrzyknęłam.
Zawsze kiedy ona tak mówi to coś się złego stało.
- Wczoraj, znaczy chyba dzisiaj, nie pamiętam - zaśmiała się - Martin powiedział mi ...
Dziewczyna wzięła głęboki oddech i z zamkniętymi oczami powiedziała :
- Że chcę ze mną być !!!
- Żartujesz ?! - zaczęłam się śmiać - Ty i On ?! Ale suchara walłaś !
- Serio ! Powiedziałam, że nie chcę niszczyć naszej przyjaźni i bla,bla,bla...
- Jakoś nie mogę sobie wyobrazić Ciebie i Jergo. Przecież to dwa inne światy !
- Ja to wiem. Jemu to powiedz... - rzekła stanowczo.
- Może sok ? - zaproponowałam.
- No pewnie.
Wyłożyłam z reklamówki napój i wlałam go do szklanek. Wzięłam je do rąk i postawiłam na stoliku. Emily bez wahania jednym łykiem wypiła sok. Leżałyśmy na kanapie kilkanaście minut, kiedy usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
- To kto idzie ? - powiedziałam lekko podniecona.
- Ja mogę ! - odparła uśmiechnięta dziewczyna poprawiająca bluzkę.Otwarła drzwi i wybuchnęła drażliwym śmiechem. Nie wiedziałam o co jej chodzi, aż nie zobaczyłam starego, niskiego mężczyzny.
- Dzień dobry - powiedział piskliwym głosem.
- Pan do sprzątania ? - spytałam nie powstrzymywając się od śmiechu. - To proszę tutaj. - wskazałam na salon.
Mężczyzna zrobił tak wielkie oczy, jakby nigdy nie widział takiego bałaganu. Osobnik miał siwe włosy, ogromny, czerwony nos. Ubrany był w białą koszulę i czarne dżinsy. W ręku trzymał przyrządy do sprzątania, ścierki i tym podobne. Szybko pobiegłyśmy do pokoju Emily , wskoczyłyśmy na ogromne łóżko i cały czas równym tonem się śmiałyśmy. W pewnym momencie nasz chichot przerodził się w "rżenie".
- Zawsze spoko. - powiedziałam.
- Bardzo. - wyolbrzymiła przyjaciółka - Ja myślałam, że tu jakieś ciacho przyjedzie, a nie gościu w wieku mojego dziadka !
- No tak. Może zadzwonimy do naszych balangowiczów jak się czują ?
- Ok. Spoko. Już się boję.
Wzięłam telefon i po kolei dzwoniłyśmy do znajomych. Z odpowiedzi na zadane pytania wynikało, że nie jest za dobrze. Kacyk, bóle nóg i głowy i wiele, wiele innych. Po prostu impreza u Susan i Emily ! Minęła 18:00. Leżąc na łóżku i w pewien sposób się lecząc bo urodzinach usłyszałyśmy pewien głos.
- Hallo ! - krzyczał mężczyzna.
Wyszłyśmy z przytulnego pokoju i poszłyśmy do niego. Wchodząc do salonu, zrobiłyśmy tak wielkie oczy jak  gościu, gdy zobaczył ten bałagan. Wszystko aż lśniło ! Jeszcze nigdy nie miałyśmy tam tak czysto ! Zapłaciłyśmy mężczyźnie należne pieniądze, a ten zaś wyszedł. Emily zrobiła kolację - tosty. Zjadłyśmy i jak zwykle rozleniwiłyśmy się na kanapie przy dobrej muzyce, aż nagle...

-----------------------------------------------------------------------------------------
Siema :D A to znowu ja ( Bernadka ) pisałam. Zuza nadrobi pisanie w następnych ( ciekawszych ) rozdziałach. Zdradzę Wam tylko, że za niedługo koncert !! :333 Podoba się ? :] Piszcie komenty, prosimyyyyyyy.. 


Kochamy Was:*





wtorek, 1 maja 2012

ROZDZIAŁ 4 CZĘŚĆ 2

* Perspektywa Susan
           Impreza się rozkręcała. Kolejne butelki wódki, kolejne niezapomniane chwile. Jak zwykle miło spędzało się czas w towarzystwie tych wspaniałych ludzi. W głośnikach zabrzmiała melodia " Lego House". Martin ( nasz przyjaciel ) wstał od stołu i nie pewnym krokiem szedł w stronę roześmianej Emily. Zahaczył lekko swoją ręką o jej ramię i spojrzał głęboko w jej niebieskie oczy.
- Zatańczymy ? - spytał wahając się.
- No pewnie Mikser ! - odpowiedziała.
Na Martin'a wszyscy wołali Mikser, ponieważ kiedyś pracował w barze z koktajlami. Tak się przyjęło i jest do dzisiaj. Trzymając się za ręce poszli na parkiet, którym był hol. Tańczyli dość wolno, w rytm muzyki.
- Przepraszam Was na chwilkę. - powiedziałam znajomym.
Poszłam w stronę łazienki. Chwyciłam metalową klamkę drzwi i pociągnęłam ją do siebie. Przejrzałam się w lustrze. Stwierdziłam, że nie jest aż tak źle. Przypudrowałam twarz i błyszczykiem poprawiłam usta. Wyszłam z łazienki i poszłam w stronę jadalni. Idąc nie dostrzegłam Emily i Miksera. Zobaczyłam, że przy stole nikogo nie ma. Wszyscy siedzieli na podłodze w kółku. Brakowało mi tylko naszej " tanecznej pary ".   Bez wahania usiadłam na płytkach. Wzięłam butelkę i zakręciłam nią. Wypadło na Kate. Chwilkę zastanowiłam się co jej zadać, aż w końcu wykrztusiłam :
- Pocałuj Tom'a z języczkiem.
Nasza gra polegała tylko na wyzwaniach. Wiemy o sobie niemal wszystko, więc bez sensu było by zadawać pytania. Dziewczyna przybliżyła się do siedzącego na przeciw niej przyjaciela i wykonała zadanie. Widać było, że sprawiało to jej przyjemność. Tom'owi raczej też to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Kate wzięła z uśmiechem butelkę i zakręciła nią lekko. Zatrzymało się na Jerry'm. Miał on za zadanie przejść przez wysoki płot do sąsiada i wskoczyć mu do basenu. Ten zgodził się. Wszyscy wyszliśmy na dwór. Wszyscy znaczy bez George'owej i Martin'a. Jerry wykonał zadnie. Był cały mokry. Podobnie jak my skierował się w stronę domu. Dałam mu ręczniki i owinięty w nie, usiadł do stołu zaczynając jeść pizze. Zjedliśmy kolację i wróciliśmy do gry. Chłopak zakręcił butelką i wypadło na mnie.
- No chwila. Co by tu ..., a wiem ! Dajcie butelkę wódki - powiedział do chłopaków. Wypijesz 1/4, do zagryzki. Masz ogórka.
Zaśmiałam się, a że wszyscy już mieli fazę to co to da mnie.
Wzięłam na dwa łyki i zagryzłam warzywem. Było tak nie dobre, ale wszyscy musieli wykonywać zadania. Każdy miał inne ( coraz dziwniejsze ) pomysły. Graliśmy jeszcze jakieś 15 minut. Ci co densili niespodziewanie doszli do nas i wymyślali kolejne głupoty. Przestaliśmy grać. Pozostając na podłodze opowiadaliśmy sobie " straszne " historie. Oczywiście co chwilę było " chluśniem bo uśniem ". Następnie zaczęliśmy opowiadać sobie kawały, tańczyliśmy, robiliśmy głupie fotki. Wszyscy bawili się niecodziennie.
* Perspektywa Emily
        W pewnym momencie Matt poprosił mnie znowu do tańca. W trakcie niego powiedział mi :
- Emily. Ja Cię kocham ! Nie zauważyłaś tego ?!      
Zrobiłam minę typu - WTF ?! Po chwili wykrztusiłam : 
- Ja kocham Cię jako przyjaciela. Nie chcę tego niszczyć ! Bardzo Cię lubię, ale czekam na tego odpowiedniego ...
- Nie chcesz niczego więcej ? Ja mogę dla Ciebie zrobić wszystko ! Nie rozumiesz ?! Zależy mi na Tobie ! - odpowiedział Mikser.
- Chciałabym, aby pomiędzy nami pozostało wszystko jak dawniej. Czyli nie niszczymy naszej przyjaźni ...
- Skoro tak sądzisz to wezmę to sobie do serca ...
- Nie gniewaj się na mnie ! Proszę ... - powiedziałam.
- Dobra. Czyli nie doszło do takiej sytuacji, ok ?
- Ołkej, zostanie to między nami.
Martin rozłożył ręce i przytuliliśmy się przyjaźnie.
       Poszłam do stołu. Wzięłam do ręki cuksa i skierowałam się w stronę kanapy, podobnie jak Matt.
- To może zagramy w coś na PS ? - powiedziałam.
- To oblecimy jeszcze jedną kolejeczke i gramy. - powiedziała Kate.
      Zaczęliśmy grać, ale większości z nas nie wychodziło. Minęła 6. W końcu rozłożyliśmy materace i położyliśmy się spać. W towarzystwie nie da się tego robić bez kawału, więc Peter wymyślił, że pomalujemy Bob'a nogi. On chwilę temu zasnął, obalił najwięcej kieliszków wódki, więc nic dziwnego. Gdy Peter to robił, wszyscy nie mogliśmy ze śmiechu. Bob spał tak, że nie dało się go obudzić. Przypomniałam sobie i koło każdego ustawiłam butelkę ( tym razem z wodą ) i miskę. Tak na wszelki wypadek. 
           W koncu wszyscy zasnęli, była cisza i spali do 14.
----------------------------------------------------------------
No to jeszcze raz PRZEPRASZAM ! :D Jeśli ktoś nie wie o co chodzi to zapraszam do przeczytania poprzedniej notki. Ten rozdział był pisany w połowie przeze mnie, a w połowie przez Zule. Myślę, że się spodobał :) Zapraszam do komentowania ♥ Już nie długo pojadą na koncert ! Może nawet w następnym rozdziale .. ! Zobaczycie ! :D